czwartek, 6 czerwca 2013

Nosił wilk razy kilka...

"Teen Wolf" powraca z trzecim sezonem, rozpoczynając zupełnie nowe wątki i kierując akcję na inne tory. Zmienił się przeciwnik, ale czy kły i pazury wilkołaków uległy przez to stępieniu? A może wciąż pozostają ostre jak brzytwa, tnąc ciało z niesamowitą łatwością? Jeśli nurtują was powyższe pytania, to już spieszymy z odpowiedzią.


Odcinek otwiera scena, w której Isaac wraz z tajemniczą ciemnoskórą dziewczyną uciekają przed dwójką ścigających ich wilkołaków. Jest efektownie, a uwagę widza zwraca przede wszystkim ciekawa umiejętność prześladowców, którzy potrafią złączyć się w jednego, potężnego osobnika. Choć Isaacowi i jego nowo poznanej koleżance udaje się cudem wykaraskać z nieciekawej sytuacji, to zagrożenie należy traktować poważnie, bo wróg jest liczny i nieustępliwy.

Następnie dowiadujemy się, że od wydarzeń z drugiego sezonu minęło kilka miesięcy. Allison i Scott od jakiegoś czasu nie mieli ze sobą kontaktu, a Jackson za sprawą ojca, który nakłonił go do przeprowadzki, został teraz "Amerykańskim wilkołakiem w Londynie". Dość lakonicznie wytłumaczono nieobecność Coltona Haynesa, ale musi nam to wystarczyć. W każdym razie w życiu bohaterów powoli zaczyna się układać, wszystko wraca do normy, a dotychczasowe wilcze przygody ustępują miejsca typowej egzystencji nastolatka. Oczywiście sielanka nie trwa długo, bo i jakże by mogła, w końcu to nie telenowela.

Od razu rozwieję obawy wszystkich fanów serialu: "Teen Wolf" trzyma poziom, to nie ulega wątpliwości. Nowe wątki, choć dopiero ledwie zarysowane, zapowiadają się interesująco i jeśli zostaną odpowiednio poprowadzone, to mają potencjał, aby przebić te z drugiego sezonu. Warto wspomnieć o aktorach, którzy wcielili się w członków watahy zagrażającej bohaterom, bo pasują do swoich ról. Oczywiście pod kątem czysto wizualnym, bo o ich umiejętnościach będzie można powiedzieć coś więcej dopiero za jakiś czas. W premierowym odcinku raczej nie mieli szansy się wykazać.



Do gustu bardzo przypadł mi zabieg ze zwierzętami, które zaczynają szaleć, kiedy wyczuwają zbliżające się niebezpieczeństwo. Tutaj na szczególną uwagę zasługuje bardzo fajnie nakręcona sekwencja z ptakami atakującymi szkolną salę, która jak na możliwości produkcji MTV wypadła nie tylko efektownie, ale i klimatycznie. Szkoda natomiast, że w scenie z jeleniem nie dopracowano efektów, gdyż lecące odłamki szkła wyglądały strasznie sztucznie. Niemniej jednak pomysł niegłupi, który dobitnie pokazuje, z czym Scott i spółka mają do czynienia.

Oczywiście "Teen Wolf" to nie tylko akcja, ale również i humor, którego naturalnie w trzeciej serii nie mogło zabraknąć. Standardowo już przyczyną naszego bólu brzucha będzie Stiles. Chłopak jak zwykle w zabawny sposób komentuje poczynania przyjaciela, zwraca uwagę na problemy i ogólnie robi wszystko, aby rozśmieszyć widza. Choć trzeba oddać sprawiedliwość Lydii, która powoli zaczyna mu dorównywać. Jej tekst o Pradzie wywołał na mojej twarzy szczerego "banana".

Najwyższa pora jednak skończyć słodzenie i wspomnieć o paru rzucających się w oczy mankamentach. Pierwsza rzecz to paradowanie wilkołaków wrogiej watahy z wysuniętymi pazurami. Rozumiem, że twórcy chcą w ten sposób dać widzom do zrozumienia, że oto dana postać nie jest zwykłym człowiekiem, ale nie dało się tego zrobić w inny sposób? Wypada to zwyczajnie głupio i nie ma większego sensu. Widok bosej pielęgniarki z kilkucentymetrowymi szponami u nóg potrafi co najwyżej zażenować. Podobnie sprawa ma się z fragmentem, w którym Derek robi Scottowi tatuaż... palnikiem. Pomijam już fakt, że samo w sobie jest to durne, ale przy miotającym się na wszystkie strony McCallu efekt końcowy powinien być daleki od ideału. Wystarczyło dokonać cięcia w odpowiednim momencie, a uniknięto by irytacji widza.

Pierwszy epizod trzeciego sezonu "Teen Wolf" nie jest ani lepszy, ani gorszy od poprzednich. Oczywiście wraz z rozwojem obecnej serii wszystko może ulec zmianie, ale na chwilę obecną jest to ta sama sympatyczna i niezobowiązująca rozrywka, do której przywykliśmy. Może nie jest to dzieło ambitne, ale w swojej kategorii sprawdza się doskonale i coś czuję, że przez kilka najbliższych tygodni będę się bardzo dobrze bawił, śledząc dalsze losy humanoidalnych sierściuchów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...