sobota, 18 sierpnia 2012

Recenzja finału 2 sezonu - hatak.pl


Drugi sezon "Teen Wolf" właśnie dobiegł końca, większość wątków podomykano, ale pojawiły się również nowe, dające podwaliny pod trzecią serię. Szkoda jedynie, że finałowy odcinek zamiast dostarczać nam masy mocnych wrażeń, zwyczajnie rozczarowuje.
"Teen Wolf" to produkcja młodzieżowa, w dodatku ze stajni MTV, nie było więc złudzeń co do tego, z czym widzowie będą mieli do czynienia. Lekka, przyjemna rozrywka i nic ponadto. Serial jednak pozytywnie zaskoczył, oferując niegłupią fabułę i dość mroczny klimat. Oczywiście z góry było wiadome, że pewna dawka kiczu będzie nieunikniona, niemniej jednak biorąc pod uwagę konwencję serialu był on jak najbardziej do przełknięcia.




Niestety zakończenie sezonu to jeden wielki ciąg przepełnionych kiczem i chwilami absurdalnych scen. Nie wiem, jakim cudem twórcy zdołali tak obniżyć poziom, skoro większość poprzednich epizodów była naprawdę emocjonująca i dość przemyślana. Największym zaskoczeniem, w negatywnym tego słowa znaczeniu, jest ujawnienie pobudek, jakimi kierował się Gerard. Po tym, jak utkał całą pajęczynę intryg i stał się panem kanimy, spodziewałem się, że jego celem może być całkowite wybicie wilkołaków lub coś równie poważnego. Natomiast to, co otrzymałem nieszczególnie trzyma się kupy, ponieważ: a) jest trywialne i średnio pasuje do tak nikczemnej postaci, b) mógł to osiągnąć już dawno i to w dużo prostszy sposób c) wygląda to tak, jakby twórcy szybko chcieli zakończyć jego wątek, klecąc naprędce byle jakie wyjaśnienie. Kolejną bzdurą jest uprowadzenie Stilesa. Motyw ten jest całkowicie pozbawiony sensu i pozostaje bez jakiegokolwiek wpływu na historię. Nie wiadomo, po co w ogóle go porwano, bo z odcinka można wywnioskować jedynie, że po to, aby go po chwili wypuścić. 

Pewna nieścisłość pojawia się również w przypadku postaci Jacksona. Peter z Derekiem wspominają coś o jego przemianie w potężnego i uskrzydlonego stwora, ale kiedy Jackson się już wybudza, wciąż pozostaje w swojej pierwotnej formie, a przecież widzieliśmy, że leżąc w kostnicy przechodził jakąś dziwną metamorfozę. Nie przekonuje także scena, w której Lydia stara się ocalić swojego ukochanego - takiej kumulacji kiczu dawno w tym serialu nie było. Jednak prawdziwy uśmiech politowania na mojej twarzy wzbudził fragment, w którym Jackson powstaje niczym Schwarzenegger w początkowych sekwencjach "Terminatora 2".


Kiepsko wypadła także ostateczna konfrontacja wilkołaków z kanimą. Ktokolwiek odpowiadał za choreografię i aranżację tej sceny, ewidentnie zrobił to na odwal. Jest mdła, nieciekawa i wypruta z wszelkich emocji, a chyba nie o to tu chodzi. Swoją drogą to chyba powoli staje się tradycją, że odcinek bez fikołka w wykonaniu któregokolwiek z wilczków jest odcinkiem straconym.

Nie przekonuje mnie też zachowanie Allison. Już w poprzednim odcinku mogliśmy zaobserwować, że jej przemiana jest zbyt nagła i drastyczna. Tym razem nie jest inaczej, tyle tylko, że dla odmiany w drugą stronę. Z zaciekłej łowczyni w mgnieniu oka znów staje się delikatną, bezbronną dziewczynką, która żałuje swojego wcześniejszego zachowania. Wytłumaczenie dla tak radykalnych wahań nastrojów może być tylko jedno, Allison właśnie przechodzi "te" dni. 

Do pozytywnych aspektów bez wątpienia można zaliczyć delikatnie zarysowujące się wątki na przyszły sezon. Weterynarz i pani pedagog odegrają poważniejszą rolę, a i może wreszcie dowiemy się, jakie tajemnice skrywają. Interesująco zapowiada się również pomysł na nowych przeciwników dla naszych bohaterów, choć nie ukrywam, że już w tym momencie dostrzegam w tym rozwiązaniu pewien mankament i oby twórcy jakoś sensownie to wytłumaczyli. Ciekawi też, co się stanie z Gerardem, gdyż końcowe sceny wyraźnie sugerują, że jeszcze go zobaczymy.

Podsumowując, finał drugiego sezonu okazał się sporym rozczarowaniem. Większość rozwiązań zdaje się być wymuszona i pozbawiona jakiegokolwiek pomysłu i polotu, zupełnie jakby twórcy wyznawali zasadę, "nieważne jak, byleby zakończyć". Do tego dochodzi masa absurdów i scen, które zamiast trzymać w napięciu i wywoływać emocje budzą zażenowanie. Co prawda całość nadal ogląda się w miarę bezboleśnie, a i nie brakuje dobrych scen, aczkolwiek na tle poprzednich, naprawdę dobrych, odcinków, zakończenie najzwyczajniej w świecie wypada blado. Śmiem twierdzić, że jest to najsłabszy epizod z całych dwóch sezonów, a przecież w przypadku finału powinno być wręcz odwrotnie. Srogo się zawiodłem, gdyż po początkowo świetnie zapowiadających się wątkach, liczyłem na to, że twórcy postarają się je godnie zakończyć. Niestety się przeliczyłem. Oby trzeci sezon okazał się bardziej przemyślany.

zgadzacie się z tą opinią?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...